środa, 16 maja 2012

szesnasta owieczka.

- Puk puk! - brunet zapukał do pokoju, w którym jak zwykle już od kilku dni panowała ciemność. Zasłonięte zasłony, zgaszona lampka, głucha cisza i dziewczyna, z długimi wręcz rudawymi włosami i oczami niebieskimi niczym niebo, bezchmurne, czyste, które właśnie w tej chwili skupiały się tylko na nim, były tylko dla niego.
- Louis bez jaj. Coś ty na siebie włożył? - zaśmiała się podciągając się do siadu. 
- Louis? Nie znam gościa - wzruszył ramionami - Jestem doktor Super Marchewka i zaraz się tobą zajmę! - podniósł swoją pelerynkę, którą ruda dopiero teraz zauważyła. Nasunął słuchawki na uszy i przyrządem do osłuchiwania przyłożył jej do pleców i mamrotał coś pod nosem. - Ajajaj - cmoknął ustami - Myślę, że będziesz musiała zdjąć koszulkę, to na potrzeby badania, oczywiście - wyszczerzył się.
- A ja myślę, że to tobie przydał by się lekarz - ponownie się zaśmiała -Poza tym, mam złamaną nogę, a nie zapalenie płuc - Lily wywróciła oczami.
- Ah, ty to umiesz popsuć człowiekowi zabawę. - zmartwił się - Tak czy siak, zobacz co dla ciebie mam! Marchewkowy placek, marchewkowy sok, marchewkowa sałatka, z marchewek oczywiście, marchewkowe cukierki i marchewkowy budyń. 
- Ocipiałeś ze szczęścia!? Nie mam zamiaru tego czegoś jeść. Tobie naprawdę potrzeba lekarza - przyłożyła rękę do jego czoła, sprawdzając gorączkę.
- No, a teraz robimy aaaam, za Louiska - podmuchał marchewkowy budyń przykładając do ust niebieskookiej. Ta tylko wystawiła język z lekkim skrzywieniem i zanurkowała pod kołdrę. 
- To może za mamę? Tatę? Babcię? - poczekał na odpowiedź, ale nie otrzymawszy jej kontynuował - Oh daj spokój, nie może być takie złe - nabrał na łyżeczkę trochę marchewkowej papki wkładając ją w całości do buzi. - Osz cholera! Może! - w tępię natychmiastowym wypluł to co miał w buzi. 
- Tak tak, a teraz mógłbyś mnie wziąć...
- Nie, no dobra nie ma sprawy, ale nie lepiej, gdybyśmy poczekali? Przynajmniej do ślubu, sama rozumiesz. Wiem, że nie możesz się mi oprzeć, ale poczekaj jeszcze chwilę - przerwał jej.
- ... na dół? - dokończyła - Oh Tomlinson, ty zboczeńcu!
- A tam, dlaczego zaraz zboczeńcu? W końcu, to jakaś odskocznia od Harry'ego. - umieścił Lily na swoich plecach lekko ją poprawiając. Ta objęła go za szyję gryząc i pstrykając go w lewe ucho. Usadził ją delikatnie na sofie zajmując miejsce obok niej. 
- Ugotowałabym coś, gdyby Niall nie jadł za pięciu. - pokręciłam głową przysiadając się do Lily i Louis'a. 
- Nic nowego - prychnęła Lily. 
- Masz z tym jakiś problem? Nie twoja sprawa co i w jakich ilościach jem! 
- Moja, bo wyobraź sobie, że tez tu mieszkam! Nie jesteś sam Panie-Wielka-Gwiazdo.
- Dobra, dość tego. - podniosłam głos.
- Sorry Viv, ale nie wtrącaj się. Ma coś do mnie, no to słucham - Blondynek spojrzał na mnie przepraszająco zwracając wzrok z powrotem na rudą. 
- Mam i to dużo, żebyś wiedział! Dość mam oglądania twojego ryja, a moja babcia śpiewa już lepiej.
- Sama masz ryja - roześmiał się - I to jakiego. Zabawna jesteś. Ah, co ta zazdrość robi z człowiekiem. 
- Ta, ten twój aparacik może wyprostuje ci zęby, ale z twarzą będzie gorzej. 
- Dość! - tym razem uniósł się Liam - Macie do cholery przestać! Tego nie da się już słuchać! 
- Ona zaczęła - blondynek wzruszył ramionami - Mam nadzieje, że niedługo stąd wyjedzie - rzucił na odchodne udając się na taras. 
- Idealnie - szepnęłam idąc zła na górę i zamykając za sobą drzwi i kładąc się plackiem na łóżku. Nie mogłam pojąć, skąd u nich bierze się taka nienawiść? Ja tu zwariuję, ocipieje i ochujam, 3 w 1, taki bonus. Usłyszałam skrzypnięcie drzwi i do pokoju wszedł Zayn kładąc się obok mnie. 
- Jak zwykle. Po prostu jak dzieci no. Brak słów. 
- To dlaczego ciągle mówisz? 
- Zayn no! - walnęłam go w ramie. 
- Daj spokój. To nie twoja wina. Nie zbawisz całego świata ani nie sprawisz, że wszyscy będą się lubić. Brzdąc, no. - złożył na moim nagim obojczyki pocałunek. 
- No wiem, ale to dziwne, kiedy twoi przyjaciele wiecznie się kłócą. Niech to szlag, przez nich nie zasnę i będę o tym myśleć. 
- Ależ kochanie, myślisz, że dałbym ci dzisiaj zasnąć? 


***


Korzystając z tego, że chłopcy grali koncert charytatywny i następnie mieli " wieczór 1D " postanowiłyśmy razem z dziewczynami pójść na aerobik. Wiadomo, trochę ruchu nam nie zaszkodzi, tym bardziej, że aż do świąt żadne z nas nie ma większej pracy a z noga Lily już wszystko w porządku.Wykupiłyśmy karnety, przebrałyśmy się i podążałyśmy we wskazanym nam kierunku. Wchodząc na salę zobaczyłyśmy już rozciągające się ( głownie kobiety, jak sądzę ). Przeprosiłyśmy grzecznie za spóźnienie pana instruktora i biorąc swoja maty zaczęłyśmy ćwiczenia. Nie powiem, że nie, facet był całkiem niezły. Całkiem?! Vivian, proszę cię! Był nieziemski! Jego ciało, aż się prosiło o dotknięcie, żeby tylko to. Uśmiechnęłyśmy się do siebie porozumiewawczo i Lily zaczęła swój podbój.
- Przepraszam - podniosła rękę - Jestem z koleżankami nowa i mamy drobne problemy z ćwiczeniami - zamrugała oczami poprawiając włosy. Co jak co, ale Lily umiała zagadać faceta. Była w tym perfekcjonistką. 
- Jasne, już podchodzę. - obdarzył ją uśmiechem i nie dłużej jak po 5 minutach podtrzymywał ją za biodra, gdy ta zadowolona robiła ćwiczenia. Nie było ono za bardzo skomplikowane, no ale.. Przystojny pan instruktor pomógł także nam, mimo naszych protestów. 
- Aaaaa! Jaka dupcia! - zachwycała się Lily, gdy byłyśmy już w samochodzie. - A widziałyście jego mięśnie brzucha? O mamo! 
- Ta, a widziałaś jak gapił się na naszą Viv? - zarzuciła Lauren odpalając silnik samochodu. 
- Ona zawsze zgarnia najgorętsze sztuki. Pfy! - zarzuciła mi Lily - Masz Zayn'a! 
- Przecież ja nic nie zrobiłam! To on patrzył się na mnie, a nie ja na niego. Wyluzujcie, tak? - krzyknęłam. 
- Dobra dobra, winny zawsze się tłumaczy. Powiem Zayn'owi! 
- Tak? W takim razie, ja powiem Liam'owi - wystawiłam język. 
- Nie śmieszne! Eh, skąd wiesz? 
- Bo wiesz, w nas w domu ściany i Niall mają uszy - zaśmiałam się - Ale ty to jednak jędza jesteś. Żeby nam nie powiedzieć, że jesteś z Liam'em no to już chamstwo.
- Oj no przepraszam no. Ale dla mnie to też jest szok. Zostawił ją i wybrał mnie. 
- I dobrze zrobił - wtrąciła się Lily. - Chłopak wie co dobre. 
- O tak. A teraz lepiej, żeby tego nie spieprzył. Bo będzie miał z nami do czynienia. - uśmiechnęłam się przytulając się do przyjaciółki - Bardzo się cieszę. 




No i w tym momencie, jestem z siebie cholernie dumna! Jutro mam sprawdzian z chemii, kartkówkę z matematyki i masę lekcji z niemieckiego, ale przepisałam rozdział :D Także tego, do następnego :> ~ wasza @AwwwMalik :D

9 komentarzy:

  1. awww :D genialny rozdział :D czeeekam na następny :D @1Dlovlovlov

    OdpowiedzUsuń
  2. Łoja, są razem! Ty wiesz jak wspaniały dzień uczynisz jeszcze wspanialszym. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha, też jestem z ciebie dumna, bo rozdział jest cu-cu-cudowny ^ ^ < 3. Ale ci po obie jeżdżą, mam nadzieję, że im kiedyś przejdzie no xdd ;d. [summer-of-69]

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahahahahahaha - satysfakcjonuje się taki komentarz? xD Myślałam, że jebnę gdy czytałam o tym naszym aerobiku xD od razu przed oczami stanęłaś mi ty, podskakująca wesoło do Danza Kuduro xD
    Przepisuj szybko, Loffffff! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdziała :D Co ja mam powiedzieć jutro mam sprawdzian z niemieckiego, kartkówke z polskiego i matematyki...eh boosz :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedny Nialluś dokucza mu. Jakbym tylko mogła to ,,weszłabym'' w Twoje wspaniałe opowiadanie i poprawiła mu humor;D Liam z Lily <3333 udało im się uhuhuuh Czekam na następny ;D http://do-not-be-afraid-of-tomorrow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Oooo czekam na nn, mam nadzieję, że szybko dodasz! :D

    www.smileyjensenxx.blogspot.com
    www.kamcikk.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Izaaaa... nagraj mi natalke jak ona na tym aerobiku sie rusza! xdd

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział ; )
    + zapraszam do mnie: http://imaginy-one-direction-fans.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń