niedziela, 15 grudnia 2013

dwudziesta piąta owieczka + Comeback.

- A pamiętasz to? Śledziłem Cię, jak byłaś na sesji z Lauren, zrobiła nam to zdjęcie. Wskoczyłaś mi na barana, i strasznie się wierciłaś, aż w końcu cię puściłem. - popatrzył jeszcze chwilę na zdjęcie, by przenieść wzrok na brunetkę, u której dało się zauważyć uśmiech.
- Ale mamy miny - zachichotała poprawiając kołdrę, by lepiej widzieć zdjęcia.
- A to pamiętasz? Urodziny Liama, Louis dał mu kajdanki, którymi później złączył Liama i Lauren, ale była zadyma. Danielle serio się wkurzyła.
- Ładnie razem wyglądają, widać, że Liam się stara. - pokiwała głową zerkając na mulata.
- Opowiedz mi jeszcze o nas. - takie prośby słyszał codziennie, widział jaka jest skupiona,i jak bardzo chce sobie wszystko przypomnieć. Niechętnie się z nim żegnała, twierdziła, że ma uspokajający głos, bardzo lubiła go słuchać jak mówi co słychać u Lily, Lauren czy chłopaków, nad jaką piosenką teraz pracują i co będzie robił jak wróci do domu. Lubił z nią rozmawiać, czasami miał wrażenie, że rozmawia z kimś innym, że to wcale nie Vivian, zaskakiwała go, opowiadała o rzeczach, o których jeszcze nie słyszał. Zawsze dawała mu cenne rady, kiedy miał jakiś problem szedł tylko do niej, do niej się zwierzał, u niej znajdywał wsparcie. Trochę bał się tego, co będzie się działo jak wróci do domu, jak będzie się zachowywała i na ile będzie mógł sobie pozwolić. Czy chociaż w minimalnym stopniu będzie tak ja kiedyś, beztrosko, prosto, normalnie?  Nie mógł na to liczyć, teraz to ona rozdawała karty, mógł tylko czekać, ale dla niej mógłby czekać całe życie, byle by tylko być blisko niej. Mógł mieć tylko nadzieję, że wszystko się ułoży, i choć widział, że nigdy nie będzie jak wcześniej po cichu liczył, że jeszcze coś z nich zostało, że jeszcze dadzą z tym wszystkim radę. Że jeszcze nie jest dla nich za późno, że mają szansę, jeśli tylko odpowiednio się za to wezmą. Jeśli tylko on, Zayn sprawi, żeby Vivian mu zaufała ponownie, tak jak ufała mu kiedyś mogą znowu być szczęśliwi. Wystarczy chcieć. A on chciał. Bo ją kochał. Nad wszystko. Pomimo wszystko. 



Nie mogę powiedzieć, że to pełny rozdział, po prostu daje znak życia, jednak żyję, i biorę się na powrót za to opowiadanie. Mam nadzieję, że jeszcze zechcecie to czytać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz