wtorek, 8 maja 2012

dwunasta owieczka.

- Idźcie już, bo się spóźnicie - poganiałam moich współlokatorów wypychając ich z Tour Bus'a.
- O Boże, przytul mnie! - Harry udał panikę wtulając się we mnie. 
- No już, co ja wieszak? - zaśmiałam się. - Hazziu, dasz sobie radę. No to powodzenia panie gwiazdo - odwróciłam się do Zayn'a składając na jego ustach krótki pocałunek.
- Pfy ale wiesz, że to niesprawiedliwe? - blondynek wskoczył mi w ramiona po czym udał się za resztą chłopaków. 
- Połamcie nogi! - krzyknęłam za nimi zamykając klapę busa i dając znak kierowcy, by odjeżdżał. 

Chłopcy nagrywali dzisiaj swój pierwszy singiel na płytę " Up all Night " więc razem z dziewczynami postanowiłyśmy spędzić ten dzień odpoczywając. Gadałam z mamą i tatą i aż łzy cisnęły mi się do oczu widząc ich twarze. Tak bardzo za nimi tęskniłam. Opowiedziałam im jak tu jest, z kim współpracuje i na czym moja praca polega. Trajkotałam nie dając im dojść do słowa. Po długiej ponadgodzinnej rozmowie udałam się do kuchni gdzie siedziały dziewczyny.
- Wy tu macie jak w bajce - Lili przeciągnęła się na krześle głośno ziewając.
- No raczej. Mamy wypas dom i wspaniałych współlokatorów! 
- A szczególnie Liam'a nie? - szturchnęłam Lauren uśmiechając się zadziornie.
- Może - brunetka również mnie popchnęła - Po prostu świetny z niego przyjaciel.
- Ale nie lepszy od nas co nie? - Lily wstała nalewając sobie soku do szklanki. 
- No co ty. Nie da rady, wy jesteście wyją...
- Słyszałyście to? - Lily przerwała Lauren odstawiając szklankę.
- Co? 
- Znowu. No co nie słyszycie? 
- Lil, tobie kompletnie odbiło. Niby co mamy słyszeć  - Lauren wywróciła oczami zamykając je. Po chwili dało się słyszeć hałas, jakby ktoś był w ogrodzie. Popatrzyłyśmy po sobie.
- Dobra, to było dziwne. - Lily wzięła patelnie, ja wałek a Lauren szczotkę i trzymając się razem wyszłyśmy na zewnątrz. Zobaczyłyśmy dwóch chłopaków odwróconych tyłem, którzy trzymali pudło. 
- Cholera! To bomba! 
- Co? 
- No wiecie, to jak jak w " Dzień dobry, w pani domu jest bomba " tyle że to ogródek! - Lily panikowała wymachując rękami. Lauren żeby ją zmotywować i uspokoić walnęła ją szczotką, a ta powolnym krokiem podchodziła do chłopców. Gdy już była dosyć blisko zamachnęła się i z całej siły zdzieliła patelnią jednego z nich. Ten położył się na trawie zupełnie się nie ruszając. Ja z Lauren nadal stałyśmy jak wmurowane, gdy nagle spostrzegłyśmy, że chłopakiem, który leży na ziemi jest nasz mały Irlandczyk. Nie myśląc ani chwili dłużej podbiegłyśmy do nich. Lauren odciągnęła Lily, która próbowała walnąć również drugiego chłopca, który jak się okazało był Liam, a ja podbiegłam do leżącego Horana, który złapał się za głowę i cicho jęknął.
- Widzę kartofle, czy jestem w niebie? - wymachiwał rękami zamykając oczy.
- Horan bez jaj. Nie ruszaj się, możesz mieć wstrząs mózgu. Liam ? - zapytałam na co on skinął głową, podszedł do nas i rozpoczął rozmowę telefoniczną. Najpierw dzwonił na pogotowie, a później jak się domyśliłam do któregoś z chłopaków. 
- Mała zmiana planów. Zamiast przyjeżdżać do domu, jeźdźcie do szpitala. Lily potraktowała Niall'a patelnią. Może mieć wstrząs mózgu. - zakończył rozmowę patrząc na mnie. Sama nie wiem kiedy z moich oczy zaczęły cieknąć łzy. Przestraszyłam się o tego małego głodomora. Liam widząc to przysunął mnie do siebie głaszcząc mnie po włosach. Ja dalej trzymałam rękę Blondynka mocno ją ściskając.




Siedziałam przed salą, w której Niall miał badanie. Liam nerwowo chodził wzdłuż korytarza, a ja ścierałam nowe łzy, które jak głupie ściekały po moich policzkach. Bardzo przywiązałam się do Niall'a i sama myśl  że mogłoby mu się coś stać doprowadzała mnie do szału.
- Gdzie on jest? Co sie dzieje? - krzyczeli wszyscy na raz biegnąc w naszą stronę. Zayn gdy tylko mnie zobaczył momentalnie znalazł się przy mnie i wziął mnie w ramiona.
- Co z nim ? 
- Lekarz mówił, że raczej dobrze. Teraz ma badanie. Po prostu strasznie się o niego bałam. - złapałam za jego bluzę przyciągając go bliżej. 
- Wiem. Wyjdzie z tego. Kto jak kto, ale nasz Horan da sobie rade. - uśmiechnął się głaskając mnie po włosach. 
Gdy lekarz wyszedł z sali, odskoczyłam od Zayn'a jak oparzona wpadając do sali gdzie leżał Niall zostawiając resztę w tyle, którzi rozmawiali jeszcze z lekarzem. 
- Niall..- zaczęłam siadając koło niego i ujmując delikatnie jego dłoń. On widząc to uśmiechnął się i zacisną moją rękę w swojej. 
- Spokojnie. Nic mi nie jest. Wszystko dobrze. Nie, w sumie to nie. Strasznie chce mi się jeść! - gdy to powiedział śmieszne wykrzywił twarz na co się zaśmiałam. 
- Bałam się o ciebie ty głupku - przytuliłam go.
- No pięknie. Chwili nas nie było, a ten już przystawia się do mojej dziewczyny! - brunet zaśmiał się równie mocno przytulając blondyna. 
- A ja to bym mu przywalił - Lou przytulił się do Niall'a z wielkim uśmiechem. 
- Ale jak wstanie, leżącego się nie bije. - następie Niall'a przywitał Harry i Liam. 
- Wiedziałem, że Lily to ostra babka, ale że aż tak? - Louis wytrzeszczył oczy. 
- Bo to nie tak. Usłyszałyśmy hałas, więc wzięłyśmy to co miałyśmy pod ręką i wyszłyśmy. A że Lily ubzdurała sobie, że w tym pudełku była bomba, to zaatakowała Niall'a, bo jeszcze wtedy nie wiedziała że to Niall. Mieliście nagrywać piosenkę. 
- Tak, ale wcześniej skończyliśmy. To miała być niespodzianka. To wielkie pudło, to basen. - Zayn spojrzał na chłopaków rozkładając ręce.
- Chcieliśmy dobrze, a wyszło jak zwykle. To kiedy wychodzisz? - dopytywał się Lou. 
- Jakoś za 3 dni. Muszą mi zrobić dodatkowe badania dla upewnienia się. Eh, zagłodzę i zanudzę się tu na śmierć. - Blondynek głęboko westchnął. 
- Oh mój biedaczek - pogłaskałam go po głowie - Jak chcesz, zostanę z tobą na noc. 
- To ja też! 
- I ja! 
- Jak wy to i ja! 
- No dajcie spokój, nie możemy tu zostać wszyscy i jeszcze na noc. - przekrzyczał nas Liam.
- Dobra, ale ja jeszcze nim posiedzę. - skinęłam głową patrząc na Zayn'a.
- Okej, to ja też zostanę z Viv. Harry? - Loczkowany skiną głową i Louis dokończył swoją wypowiedź. - Przyjedziemy później. Zajmijcie się wszystkim. 
- Dobra to my wpadniemy jakoś jutro - głos zabrał Zayn całując mnie w czoło i żegnając się z Niall'em. Nie minęło 10 minut, a do sali wpadły 2 zziajane brunetki ledwo oddychając. 
- Niall! Boże, dzięki Bogu! - Lily usiadła na krawędzi łóżka regulując oddech. - No bo wiesz, przepraszam cię za patelnie. Nie wiedziałam, że to ty. Ale i tak było fajnie! - zaśmiała się na to dostała kopniaka od Lauren. 
- W porządku. Nic mi nie jest - Niall siedział z poważną miną bawiąc się kawałkiem prześcieradła. - Przywiozłyście mi coś do jedzenia ?
- No ba. Jakbyś nie znał swojej Lauren - Lauren wywróciła oczami wyciągając zza siebie całą siatkę jedzenia. 
- Kocham cię kobieto - wyjął z siatki drożdżówkę z makiem i wziął dużego gryza. - Ale ciebie bardziej - wskazał palcem na drożdżówkę.
No tak, zbawienie dla Niall'a. Teraz to nawet my nie jesteśmy mu potrzebni. 
- Tak tak. To my lecimy. Lily się srała, więc na Boga Ojca musiałam tu z nią przyjechać. Teraz, gdy jesteś pewna że nie zabiłaś Niall'a, jeszcze, możemy już iść. Chłopaki pompują basen, a ja muszę jeszcze ogolić nogi! - krzyknęła brunetka ciągnąc Lily za sobą. 
- Fuu. 
- Nie fuu tylko tak. Ciesz się, że nie jesteś kobietą, chociaż...
- Zapewniam się, że mój Harold to mężczyzna z prawdziwego zdarzenia. - Louis uniósł dumnie głowę głaskając Loczka po plecach. 
- Dobra, żadnych gorących szczegółów z waszego chorego związku. Pozwólcie, że przeżyję życie bez tych informacji - zaśmiałam się. - Dobra Lou, mam prośbę. 
- Oh, w porządku. Zayn się nie dowie, podaj czas i miejsce. - poruszył brwiami w krzywym uśmieszku. 
- I właśnie o to chodzi. Mógłbyś przynieść mi kawę? 
- Ranisz - podniósł się i oboje z Hazzą wyszli na korytarz. 
- Em, Niall? - spojrzałam na niego orientując się, że zawartość siatki jest prawie pusta. 
- Ah, no tak - puknął się w czoło z otwartej. - Śmiało, częstuj się - wyszczerzył się ukazując swoje zęby z pozostałościami po czekoladzie. Wzięłam jednego batonika i rozpakowałam go. 
- Chyba nie bardzo lubisz Lily co nie? 
- No wiesz. Tak. Nie przepadam za nią. Jesteś zła? 
- Co? Nie. Nie każdy musi lubić osoby, które lubię ja. 
- Po prostu ona jest taka...
- Nietypowa, trudna, arogancka i czasami bezczelna - dokończyłam za niego. - Dziwna, ale i tak masz rację. 
- Tak, jest taka. Ale ta ją różni od wszystkich. Kiedy bliżej ja poznasz, to całkiem fajna kobietka i świetna przyjaciółka. - gadaliśmy tak jeszcze do przyjścia chłopaków, bo później spokojniej nie dało się porozmawiać. 



Wracałam z Louis'em i Harry'm od Niall'a około 21.OO. Cały czas trajkotali o nowo nagranej piosence. No tak, przez to wszystko zapomniałam nawet się o nią zapytać, ale szybko nadrobiłam zaległości. Zajechaliśmy pod nasz dom, gdzie dało się słyszeć głośną muzykę. Weszliśmy od razu go ogrodu, gdzie towarzystwo siedziało w wielkim basenie popijając drinki.
- Nono, nie za dobrze wam ? -stanęłam obok basenu zakładając ręce na piesi. 
- Teraz już tak, bo ty tu jesteś. - Zayn się uśmiechnął wyciągając rękę w moją stronę. Ja nieświadoma tego, co zamierzał zrobić bez namysłu ja ujęłam, przez co wylądowałam w basenie robiąc wielkie tsunami. 
- Zayn! - wynurzyłam się z wody wycierając oczy. - No po tobie. - zaczęłam go chlapać ruszając rękami i nogami. Na skutek czego, zostałam brutalnie przyciągnięta przez mulata, który równie brutalnie zaczął mnie całować. Przycisnęłam go do siebie siadając na jego kolanach okrakiem. Wsunął język do mojej buzi, co sprawiło u mnie przyjemne dreszcze i nasze języki toczyły niezwykle długą bitwę, dopóki ktoś ( czytaj : Louis ) nam nie przerwał. 
- Eee. Nie chcę się wtrącać czy coś, ale chyba na łózko było by wam wygodniej. - wyszczerzył się. - Poza tym, szkoda mi, jestem tu taki sam, więc spadać! No już. - roześmialiśmy się jeszcze raz łącząc nasze usta, po czym wyszłam z wody udając się na górę. Po drodze zauważyłam Lauren i Liam'a leżących koło siebie na trawie. Cholera mnie brała. Co ten chłopak sobie myśli? Odkąd tu jesteśmy przebywa cały czas z Lauren, a przecież ma dziewczynę. Nie mówię, że to źle, że z nią przebywa i że tak nie wolno, po prostu ja widzę jak Lauren na niego patrzy. Wybrałam z szafy suche ciuchy, ściągając mokre. Mozolnie się ubierałam dalej myśląc o Lauren. 
- Hej kociaku - w drzwiach ujrzałam mokrego i prawie nagiego mulata, który przeczesywał palcami swoje mokre włosy. Podszedł do mnie siadając okrakiem na moje kolana i musnął moje usta. Przytuliłam go z całej siły na co ten zrobił dziwną minę. 
- Ej, co jest brzdąc? - spojrzał na mnie całując mnie w czoło. 
- Czy nie uważasz, że Lauren i Liam zbliżyli się do siebie? No wiesz, nie tylko jako przyjaciele, tylko coś więcej? 
- Nie wiem. Ostatnio rzeczywiście dużo czasu spędzają razem, ale nie sądzę, żeby od strony Liam'a było to coś więcej. On poza Dan świata nie widzi. Tak jak ja za tobą. - pocałował mnie w nos.
- Mam nadzieję. Bo wiesz, Lauren łatwo skrzywdzić, a ona mu zaufała. - również oddałam mu pocałunek, tyle, że prosto w usta. 
- Pogadam z nim. Spokojnie, nie martw się na zapas. 
- Serio? Oh, kochany jesteś! Ale wiesz, tak delikatnie. - przejechałam dłonią po jego brzuchu.
- Sie wie. Nie umiem inaczej. - uśmiechnął się.
- Wracamy? 
- Wolałbym zostać tutaj. - mruknął mi do ucha lekko przygryzając jego płatek. Składał na moich ustach i nie tylko, pojedyncze pocałunki, ale nie reagowałam. Jeszcze chwilę się z nim podroczyłam po czym dobrowolnie poddałam się jego pieszczotom. W domu nie było nikogo, a nawet gdyby był, byłby z deczka zalany więc mieliśmy szansę na chwilę intymności, którą właściwie wykorzystaliśmy.