wtorek, 8 maja 2012

dziesiąta owieczka.

- Raczej wątpię - w drzwiach stał Louis z poturbowanymi włosami na wszystkie strony. - Najpierw krzyczałaś że zgubiłaś soczewkę, później wrzucałaś że Niall zabrał ci kiełbasę, później chyba spałaś, ale koło 4 na ranem zaczęłaś drzeć żeby wielki pan gej-miś przestał cie gonić. - zaśmiał się poprawiając sobie włosy. - No dobra, to dość dziwne. Mam nadzieje, że nie koloryzujesz, bo ja za cholerę nic nie pamiętam. - złapałam się za głowę.
- Raczej zabawne. - poprawił mnie Louis przepuszczając w drzwiach blondynka. Ten usiadł na skraju łóżka i przytulił się do mnie niczym małe dziecko. 
- Vivian zrobisz mi śniadanko ? - popatrzył na mnie swoimi śpiącymi oczkami .
- Cholera, że musisz być taki słodki! - dałam mu pstryczka w nos po czym zebrałam się i udałam do kuchni. 
Gawędziłam z Louis'em i Niall'em robiąc przy tym jajecznice. 
- Vas happenin? - do kuchni wszedł radosny Zayn rzucając na blat paczkę papierosów.
- Że co? Zayn, czy tobie już na mózg padło od tych papierosów? 
- Zayn i radość, i to z samego rana, a to dobre. - Niall klasnął w ręce pomagając mi rozłożyć jajecznice na talerze. 
- Co, żaden kacyk? Nawet taki malutki ? - Louis pokazał na palcach. 
- Nie ma po czym, dobrze wiesz że wczoraj nic nie wypiłem. - powiedziawszy to udał się do salonu, gdzie Harry toczył walkę z Liam'em o pilot. Jak to nic nie pił ? Sama widziałam. I taniec, i później łazienka. Na samą myśl o wczorajszej nocy buzia mi się uśmiechała. Ale to nie mogła być prawda. Zrobił to zupełnie na trzeźwo. Albo myślał że jestem zalana, albo nie wiem co miał w tej swojej pięknej główce. Tak czy siak, muszę z nim pogadać. Byłam totalnie zagubiona. 
- Zayn? Czy możemy pogadać? - na odpowiedź dostałam tylko lekkie skinięcie głową. Wyszłam na taras siadając na kanapie, która stała zaraz przy wejściu do domu. 
- O czym chcesz gadać? 
- O wczorajszym dniu, a raczej nocy. 
- Jak to? Przecież nic nie pamiętasz. A poza tym, co z Harry'm?
- A co ma być ? - odpowiedziałam zdziwiona. 
- No obudziłaś się z nim z jednym łóżku? - odpowiedział jakby mnie pytał. - No więc...
- Czy ty naprawdę myślisz, że taka jestem? Masz mnie za taką szmatę, która wskakuje do łóżka każdemu przy każdej lepszej okazji? - zacisnęłam dłonie w piąstki. Jak on mógł tak pomyśleć? Ja z Harrym? W sumie nic nie pamiętałam, ale nie byłam na tyle pijana żeby robić takie rzeczy. Miałam ochotę mu przywalić, i to tak porządnie.
- Nie...nie wiem... ty mi powiedz. - spuścił głowę.
- Boże, nie wierze. - zaczęłam chodzić w tą i z powrotem.- Przestań być taki. - schowałam twarz w dłoniach, próbując powstrzymać łzy. 
- Jaki ? 
- Obojętny, nieczuły, oschły i cholernie niedostępny. Ranisz mnie tym wiesz? 
- Ale... - podniósł się z kanapy i podchodząc do mnie. - Myślałem, że ty i Harry. Ostatnio byliście bardzo blisko. 
- Gdybym to zrobiła, oznaczało by to, że to co się stało wczoraj, i to co było między nami wcześniej nic dla mnie nie znaczyło. - teraz patrzyłam mu prosto w oczy. 
- Ja... - zaczął.


- Vivian! Louis zjadł mi jajecznicę! Vivian zrób coś! Wypluj to, wypluj! - blondynek krzyczał i biegał za zielonookim po całym domu. Bąknęłam tylko ciche " przepraszam " i udałam się rozwiązać spór o jajka. Oczywiście nie obyło się bez robienia kolejnych 3 jajecznic. Czasami się zastanawiam gdzie oni to wszystko mieszczą? Kiedy już wszyscy byli najedzeni, no chociaż trochę udałam się do ogrodu, gdzie postanowiłam się poopalać. Ściągnęłam więc spodenki i bluzkę. Położyłam się na leżaku i rozluźniłam się. Chwila ta nie trwała jednak wiecznie, bo nade mną stanęła jakaś postać.
- Nie Niall, nie zrobię ci już więcej żadnej jajecznicy! Mam dosyć jajek. - powiedziałam nawet nie otwierając oczu. 
- Nie trzeba. Posłuchaj, wiesz dlaczego wyjechałem? - zamarłam słysząc ten głos. 
- Zayn... - otworzyłam oczy. 
- Wiesz?
- Domyślam się.
- Zdecydowałem się wyjechać głownie dzięki tobie. Ale nie tak to miało wyglądać. Miałaś jechać ze mną, ale Ryan. Mimo tego, zobacz co osiągnąłem. Nie jestem zwykłym Zayn'em Malikiem. Teraz jestem członkiem tego zespołu, który kocham. I to dzięki tobie. Powinienem ci za to podziękować, a nie krzyczeć na ciebie i się z tobą kłócić. Zrobiłem straszne świństwo, którego będę żałował już zawsze. - wypuścił dym z ust patrząc na mnie. - Ale to mnie bolało. Bolało mnie, że spotykałaś się z nim, bo zawsze byłem tylko ja, zawsze wszystko robiliśmy razem. - wskazał na tatuaż, ja również na niego popatrzyłam. - A gdy pojawił się on, po prostu zabolało mnie to, że nie jesteś tylko moja. Że muszę się z kimś tobą dzielić. Nigdy nie chciałem cię stracić i nie pozwolił bym na to nigdy, ale to nie było na moje siły. To było najstraszniejsze. To tak jak bym cie stracić wraz z pojawieniem się Ryan'a. Wtedy jeszcze byłem w stanie cie odzyskać, ale teraz już chyba nie dam rady. I jeszcze wczorajsza noc. Przepraszam cię. Cholernie cię za wszystko przepraszam. - widziałam w jego oczach łzy. Pierwszy raz widziałam jak płakał. 
- Zayn, to ja cię przepraszam. To z Ryan'em to jedno wielkie nieporozumienie. - wtuliłam się mocno w jego tors. - Nie chciałam cie skrzywdzić. - szybko starłam parę łez, które poleciały po moim policzku. - A wczoraj, to była moja najlepsza noc w życiu. Nie zamieniłabym jej na nic innego.




Jechaliśmy już od ponad godziny na zdjęcia na okładkę nowej płyty chłopców.Tym razem sesja miała odbyć się na plaży, a o jej szczegółach mieliśmy się dowiedzieć na miejscu. Już za tydzień chłopaki będą nagrywać nową piosenkę, co łączy się z teledyskiem, w którym zagra Lauren i do którego będę robiła zdjęcia. Kiedy powiedziałam o tym mamie, ta niemal padła z wrażenia. Strasznie się cieszyła i obiecała, że już niedługo do mnie przyjedzie. Nie będzie za szczęśliwa, kiedy dowie się że mieszkam z słynnym zespołem, a razem bandą dzieciaków, ale da rade, to silna kobieta. Ogólnie wszyscy z wszystkimi byli strasznie związani. Wspólne " rodzinne " posiłki, spędzanie wolnego czasu, zdjęcia czy nawet głupie wypady do kina. Wszystko wspólnie całą siódemką. Przez ten czas Lauren bardzo, nawet aż za bardzo zbliżyła się do Liama. Powinnam się cieszyć, że moją przyjaciółką zaufała komuś i tak się do niego przekonała. Ale coś mi tu nie pasowało. Liam był z Danielle, a kiedy Lauren się wkręci to tak na poważne. Dlaczego robił jej nadzieje? Ciągłe uśmieszki, całuski, przytulaski i słodzenia " Lauri bobasku, skarbie, misiu ". Nie podobało mi się to. Bałam się o nią więc postanowiłam szczerze porozmawiać z Tatą Direction. Co do sprawy z Zaynem, nadal jesteśmy przyjaciółmi. Ale mi coraz trudniej się powstrzymywać. Po prostu chęć dotknięcia go, pocałowania, czy głupiego przytulenia jest tak silna, że z nerwów w moich objęciach znajduje sie najczęściej Boo Bear, któremu to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. Ale w porządku, powiedzmy że to wytrzymam, ale na jak długo nie wiem. Muszę z nim porozmawiać, nie wiem kiedy ale muszę. Niby jesteśmy dorośli,  przynajmniej takich udajemy, a zachowujemy się ja dzieci.
- O świetnie że już jesteście! - przywitał nas Robert z uśmiechem, lecz po jego workach pod oczami widać było, że jest strasznie zmęczony. - Chłopcy, do stylistek, a panie zapraszam tutaj. - machnął ręką zapraszając nas do namiotu. Wytłumaczył mi wszystko czym miałam się zająć. Lauren zaś odprawił do filmowców, by zobaczyli jak dziewczyna będzie zachowywała się przed kamerami. 
- Dobra chłopaki - klasnęłam w ręce - Ogólnie macie dobrze się bawić. Dzisiaj możecie poszaleć i robić na co macie ochotę. Tylko ma wyjść naturalnie. No, to do roboty. - wyciągnęłam aparat zakładając obiektyw i ustawiając drobne rzeczy.
- Czyli mogę zdjąć spodnie ? - zapytał z nadzieją Kędzierzawy. 
- Boże, no zlituj się. Nie Harry, nie możesz zdjąć spodni. Później będziesz miał możliwość ściągnięcia bluzki, ale to wszystko. 
Zdjęcia robiłam około 1,5 h po czym zarządziłam przerwę. Usiadłam wygodnie na rozkładanym krześle wcinając zbożowy batonik.
- Vivian - zaczął niepewnie blondynek przysiadając się do mnie. - Czy koniecznie będziemy musieli zdjąć koszulki ?
- Um tak, myślę że tak. A co ? 
- Ah, nic nic. - popatrzyłam na niego spod ukosa. - Dobra, Lou mnie przysłał. Kazał się zapytać, bo wiesz, ma drobne problemy z kręgosłupem. 
- Że co? A co ma do tego kręgosłup? 
- Eee no że no no no o no bo on nie może długo przebywać bez koszulki, o właśnie! 
- Niall ? A tak serio ? Nie jesz od początku sesji. Co jest? 
- Chodzi o to, że ja nie zdejmę koszulki! Wstydzę się. Jestem gruby. Każdy ma świetny brzuch tylko nie ja! - uniósł się wstając z miejsca. 
- Niall. - zaczęłam - To nie prawda. Przecież tyle razy widziałam twój brzusio - poklepałam go po nim - I on nie jest ani trochę gruby, jest idealny, taki jaki powinien być.
- Zaraz, zaraz, kiedy widziałaś mój brzuch!? Podglądałaś mnie?
- Pfy, nie? W ogóle dlaczego tak sądzisz? Jasne, że nie! Skąd ci to przyszło do głowy? - popatrzyłam na niego i wybuchnęliśmy śmiechem. - Po prostu nie masz się czego wstydzić. Hmm jeśli to by ci pomogło, to ja też zdejmę koszulkę co? W końcu grubasy muszą trzymać się razem - puściłam mu oczko uśmiechając się.
- Na prawdę mogłabyś to dla mnie zrobić? 
- No pewnie maluchu, dla ciebie wszystko - cmoknęłam go w policzek biorąc do ręki aparat. 
- Zaraz chwila, wszystko? To ja poproszę szarlotkę, pączki, jajecznicę, pizze, ciasto rabarbarowe, kanapki z szynką i.. - zaczął wyliczać na palcach. 
- Niall!
- Dobra, ale szarlotki ci nie odpuszczę! - wystawił mi język idąc do chłopaków. 
Kochałam tego wiecznie głodnego blondaska. Był tak radosny, że aż zarażał dobrym humorem. Co by się nie działo Niall Horan ci pomoże. Był moim przyjacielem, ale i takim moim bratem. Uwielbiałam jego blond czuprynę i piękny uśmiech. Uwielbiałam grać z nim w gry, rozmawiać i jeść. Tak, z nim jednym jadło mi się niesamowicie dobrze. 
- No dobra chłopaki, to pokażcie co skrywacie pod spodem - uśmiechnęłam się i odłożyłam aparat idąc w ich stronę. Wszyscy byli już rozebrani, oprócz Nialla, który stał zakłopotany. 
- Hej, zrobimy to razem dobra? Dasz rade. - dostałam od niego niewinny uśmieszek i wspólnie ściągnęliśmy nasze koszulki. Przytuliłam go by poczuł się pewniej.
- Uuuuuuu. - usłyszałam z boku.
- Niall cholera, jak ty to robisz? - dopytywał się Zayn. 
- Jego przytuliłaś, a my to co? Psy ? - rozłożył ręce Loczek.
- Oddam ci moje wszystkie marchewki! - wszyscy popatrzyliśmy na Boo Bear'a, zaśmiałam sie. 
- Dobra dobra, tyle że ja się teraz przez was nie mogę skupić. 
- A co my mamy powiedzieć? Świecisz nam tu dekoltem! Ba, żeby tylko. wystawiłaś zacne piersi i zadowolona. A jak je gdzieś przeziębisz? - Liam oburzył się, ale zaraz uśmiechnął i wszyscy razem zaczęli pięknie współpracować. Zdjęcia w wodzie, na plaży i na skałkach. Wyszły na prawdę fajne. Byłam z nich zadowolona, zresztą inni też. Po zdjęciach rzecz jasna zajechaliśmy do KFC. Ah mały Irlandczyk umie się ustawić. Zagadał z kierowcą i robi z nim co chcę. Dojechaliśmy do domu i wszyscy padliśmy na twarz do swoich łóżek. 



- Hej dzwonił Robert, pojutrze mamy zapoznać się ze scenariuszem do teledysku i wybrać plaże. - weszłam do pokoju, na co cała piątka wybuchnęła śmiechem. - Co jest? Jestem jakaś brudna, czy co? - usiadłam na kanapie oglądając sama siebie.
- Oh niunia, kocham cię. - Harry usiadł mi na kolanach obkładając moją głowę całuskami. 
- Ja też! I niech stracę, oddał bym za ciebie wszystkie marchewki! - wskoczył na nas, a zaraz po nim Niall oblizujący palce. 
- Ale co się dzieje? O co wam chodzi? Te, loczek, hamuj z ta niunią jasne ? - spojrzałam na niego dając mu pstryczka w nos.
- Cześć Marcelinko! - Harold pomachał moim piersiom na co wszyscy na powrót wybuchnęli śmiechem. 
- Ale tak serio, nazwałaś je Marcelinki? - Liam zdusił w sobie śmiech. Popatrzyłam na nich kolejno, po czym zatrzymałam się na mulacie, który tarzał się po podłodze.
- Zayn! Nie żyjesz! - zrzuciłam chłopaków z kolan i rzuciłam się na bruneta. Poczochrałam mu włosy łaskocząc go i skacząc po jego nogach. - To była tajemnica no! Ty świnio! - roześmiałam się skacząc mu na barana. 
- Ops, mój błąd - wyszczerzył się sadzając mnie na swoich kolanach - Ale my tu nie mamy przed sobą tajemnic, więc? - wyczekiwał na moją odpowiedź. 
- Ma jeszcze laptopa Wieśkę i aparat Januszka, a Józek to jej ulubione majtki - rzuciła z rozbawieniem Lauren wchodząc do pokoju. 
- Nie, no to wielkie dzięki! - udałam obrażoną, po czym poszłam do kuchni. Wyciągnęłam składniki potrzebne do naleśników i zaczęłam robić masę. Z pomocą przybył mi Liam, jedyny który jako tako orientował się w kuchni. Oczywiście nawet jedzenia nie mogliśmy zjeść w spokoju. Niall latał wokół stołu prosząc każdego o dokładkę, naleśniki latały po jadalni, a Lou wkroił sobie marchewkę w naleśnika soląc ją i zjadając wszystko razem. No cóż, jak kto woli. Po skonsumowaniu kolacji, po której Niall chodził i bekał po całym domu postanowiliśmy pograć w Tekkena. Kochałam zapasy, więc nie było problemu. Harry zajął się alkoholem, ja z Lauren przekąskami, a reszta robiła miejsce do grania. Po pierwszej kolejce trunku zaczęliśmy się kłócić kto zagra pierwszy i z kim. 
- Gramy w zespołówki. - krzyknął Hazza, kiedy wszyscy stwierdziliśmy, że będzie grał ostatni. 
- Dobra. Ale ja z Marchewką! - podniósł ręce pędząc w moje objęcia. 
- A reszta? 
- Ja dzięki, nie umiem w to grać. - Lauren zasiadła wygodnie na kanapie razem z Liam'em usilnie o czymś dyskutując. 
- Ja też. Ja i jedzenie chcemy zostać sami. - przytulił do siebie paczkę pierniczków po czym zaczął je konsumować. 
- Dobra, to ja z Vas Happening-men'em. - loczkowaty włączył grę, w którą zaczęliśmy intensywnie grać. I tak minął nam kolejny wieczór. Komuś mogło by się wydawać, że to nuda, ale dla mnie były to najlepsze wieczory. Miałam tu wszystkich, kogo mogłam potrzebować. Gdy ktoś mi powiedział rok temu, że będę tu siedzieć i grać z One Direction, wybuchnęła bym mu śmiechem w twarz.