wtorek, 8 maja 2012

piąta owieczka.

- Lily! Bez jaj, przespałaś się z Dylanem ? - krzyknęła Lauren dławiąc się przy tym piciem. 
- Dlaczego robicie z tego taką sensacje? To nic takiego - wzruszyła ramionami. 
- W głowie sie nie mieści. Powinnaś to zrobić z kimś, kogo kochasz. Lubisz go chociaż? - chodziłam po całym pokoju wymachując rękami. 
- No, chyba. Ale nie tak jak myślicie. Po prostu jest w porządku. Tak jakoś wyszło, więcej tak nie zrobię. 
- Łatwo mówić. - bąknęła Lauri. - Jesteś jeszcze bardzo młoda. Poczekaj z tym okej ? 
- Dobra dobra, jak macie mi tak truć to rzeczywiście najpierw pomyśle zanim coś zrobię. - uśmiechnęła się tuląc nas.
- To dobrze, po prostu się o ciebie martwimy.
- To co? Idziemy się napić! - krzyknęła Lauren.
Radosne i uśmiechnięte szłyśmy przez niewielki lasek. Uwielbiałyśmy przesiadywać w pobliskim sklepie i gadać godzinami. To było nasze miejsce do rozmów, wygłupów, czy też poważnych zwierzeń. Po 15 minutach drogi dotarłyśmy na miejsce. Zrobiłyśmy zakupy i usiadłyśmy przy niewielkim stoliku. 
- To jak tam nasza Vivian? Bierzesz się za Zayn'a czy ja mam to zrobić ? - zarechotała Lauren popijając sok z kartonika. 
- O nie, nie! Ty go lepiej zostaw w spokoju. Tak na marginesie, jak coś to jesteś zajęta. No wiesz, wypsnęło mi się. 
- Czyli Viv ma plan! 
- Lily daj spokój. 
- A może nie? - wtrąciła się Lauren. - Wiem że ci się podoba, bo komu by się nie podobał? 
- No własnie! Widziałyście jego tyłeczek? Jest idealny. - Lily rozmarzyła się wylewając przy tym swój sok. 
- Dobra, podoba mi się. I co z tego? To mój kumpel i nic więcej. 
- Okej, jasne jasne. To tak się teraz to nazywa? Vivian oszukujesz samą siebie.
- Po prostu nie chcę się wiązać. Po Davidzie nie jestem w stanie zaufać komuś na tyle by z nim być. Nie będę w stanie przeżyć kolejnego rozstania. Jak się wkręcę to koniec. Po mnie. 
- Cholera, dlaczego zakładasz że Zayn jest taki sam jak David? I że cię zrani? 
- Nie chce ryzykować. Poza tym każdy jest taki sam. - wzięłam łyk napoju. 
- Okej rozumiem, tak myślę. 
- Lauren, to ty umiesz myśleć? - Lily otworzyła szeroko oczy udając szok. 
- Bardzo śmieszne Lil, serio. 



Miesiąc. Czas w którym moje życie przybrało zupełnie inny bieg. Ponieważ w moim życiu pojawił się ktoś zupełnie niespodziewany. Chłopak o imieniu Zayn. Wmawiałam przyjaciółkom, a przede wszystkim sobie że nic do niego nie czuje, oprócz przyjaźni oczywiście. Ale czułam. Przy każdym spotkaniu serce waliło mi jak młot. Polubiłam go, nawet bardzo. Ale jeśli Zayn się nie stara, to ja też nie będę. Nie chce się narzucać. Dobrze jest jak jest. Jesteśmy jak stare dobre małżeństwo. Nie jesteśmy " blisko ", kłócimy się ale zawsze godzimy i wszystko robimy wspólnie. Ostatnio postanowiliśmy zrobić sobie tatuaż. Na lewej ręce, który miał oznaczać naszą przyjaźń. I tak się stało. Tatuaż widnieje na naszych lewych rękach przedstawiający splecione ręce  Przez te dni, w których spotykałam się z tym chłopakiem mogłam śmiało powiedzieć że znam go dobrze. Wiedziałam o jego planach, marzeniach, przyzwyczajeniach, wadach i wybrykach. Mimo to, a raczej pomimo złych rzeczy nie skreślałam go. Uwielbiałam go takim jakim był. Był moim Zayn'em którego nie oddałabym nikomu w świecie. Za którego oddałabym wszystko. Każdą wolną chwilę spędzaliśmy razem, lub we 4, z Lauren i Lily. Bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Nawet moja mama zaczęła mówić na Zayn'a zięciu, lub synu. Było to dość dziwne, ale na swój sposób przyjemne. Cieszyłam się że ktoś tak ważny jak Zayn jest lubiany przez moją mamę. Z Dylanem też znalazł własny język. Grają razem w kosza, gry komputerowe, naprawiają jakiś samochód czy inny sprzęt. Jeśli tak dalej pójdzie to Zayn z nami zamieszka. Ah, to by było coś!



Siedziałam w salonie czytając kolorowe pisemko, pijąc kakao i oglądając TV, gdy zadzwoniła moja komórka.
- Viv, mam pomysł! - usłyszałam radosny głos mojej przyjaciółki. 
- Czyli mam się bać? Ty i jakiekolwiek pomysły to złe połączenie - zaśmiałam się przerzucając kilka kartek gazety.
- Dobra dobra. W piątek jest impreza, na plaży. Co ty na to? 
- Eee. Czemu nie? Dawno nigdzie nie byłyśmy. Zabawimy się jak kiedyś.
- Jak to? Myślałam, że no wiesz pójdziesz z Zayn'em. 
- Hmm.. pomyślę. Dam ci znać. Dzięki pa. - rozłączyłam się, po czym w tępię natychmiastowym wybrałam numer Zayn'a.
- Cześć piękny. - roześmiałam sie. 
- Cześć brzydalu, co tam? 
- Co porabiasz w piątek? 
- To zależy. Ale chyba nic szczególnego. A co kombinujesz ? 
- Jaa? Ależ skąd. Jest impreza na plaży, w ten piątek. Masz ochotę pójść?
- Mhm - mruknął. - Randka? Z tobą? Jeszcze pytasz!? - krzyknął z rozbawieniem. - Ale ja przecież nie mam się w co ubrać! - powiedział naśladując mnie. 
- Spadaj, ale ja na serio nie mam się w co ubrać. 
- Na pewno masz. A jeśli nie, po prostu przyjdź nago. Nie obrażę się. - Zboczeniec! Do piątku, o 18. Siemanko. - cmoknęłam do telefonu rozłączając się. 

Następnie wykonałam kolejny telefon, tym razem do Lily. Zdążyłam tylko powiedzieć " Lily, ratuj " a ona już dobrze wiedziała o co ją poproszę  Jak ona mnie dobrze zna. Wybrałyśmy się na zakupy. Spędziłyśmy ledwo 10 minut w galerii i już kupiłyśmy wszystko co było nam potrzebne. Ja kupiłam sobie śliczną beżową sukienkę przed kolano z zamkiem na środku. Do tego na wystawie obczaiłam seksowną bieliznę, z która od razu sie zaprzyjaźniłam. Doszły do tego jeszcze czarne baletki i mój skromny strój na piątek był kompletny. Nigdy nie lubiłam chodzić w sukienkach lub spódniczkach ale ten jeden raz moje zrobić wyjątek. W końcu taka impreza, w dodatku z Zayn'em nie zdarza się codziennie. Dla Lily wybrałyśmy dość obcisły kremowy top i białe krótkie spodenki. Bo jak zakupy, to tylko z nią. Gdybym była z Lauren, to nie wyszłybyśmy stąd do jutra. Dla niej zakupy to była czysta przyemność, a dla nas? Konieczność.


W piątek wstałam o 11 jak co dzień i przystąpiłam do codziennych czynności. Śniadanie, TV i laptop. Mama była w pracy, więc nikt mi nie truł że niezdrowo się odżywiam, że niedługo oślepnę i chodzę w piżamie prawie do południa. Totalny luz. Około godziny 16 zaczęłam się szykować. Na początku wzięłam długą gorącą kąpiel, wysuszyłam włosy i zamiast je wyprostować zrobiłam sobie jeszcze więcej loczków. Założyłam zakupioną bieliznę i przygotowaną sukienkę i następnie zabrałam się za makijaż. Pociągnęłam eyelinerem górną kreskę nad okiem, rzęsy pociągnęłam tuszem, nałożyłam trochę cieni do powiek i założyłam soczewki. Gotowa zeszłam na dół. Do wyjścia zostało mi 15 więc usiadłam w kuchni i czekałam na przyjście Zayn'a. Gdy ktoś zadzwonił do drzwi od razu się zerwałam i je otworzyłam.
- Łał. To znaczy, kurde i ty nie miałaś w co się ubrać? I masz na sobie sukienkę! A ja głupi miałem nadzieje że jednak wystąpisz toples. - zaśmiał się i złożył pocałunek na moim policzku. Uśmiechnęłam się tylko wzruszając ramionami. Wzięłam torebkę, przerzuciłam ją przez ramie i zamknęłam dom. 
- Zapraszam do mojego nowego wozu. 
- Ale Zayn, to jest rower. - zrobiłam głupią minę. 
- No właśnie! Super nie ? 
- Czy ty się dobrze czujesz? I jak masz zamiar tym dojechać na plażę? I zabrać jeszcze mnie ? 
- To proste. Ty siadasz tutaj. - wskazał na bagażnik. 
Wgramoliłam się na bagażnik od razu żałując że założyłam sukienkę. - Jesteś szurnięty - skwitowałam po czym objęłam go w pasie. 
Jechaliśmy jakieś 30 minut. Na piechotę zajęło by to miej czasu. I gdybym nie znała Zayn'a to pomyślałabym że zabłądził, ale znałam go i on po prostu robił mi na złość. 
- Nienawidzę cię. - rzuciłam schodząc z roweru. - Z powrotem idę pieszo!
- Daj spokój. Na pewno nie było aż tak źle. - po tych słowach objął mnie ramieniem i poszliśmy w stronę głośnej muzyki.


***


- Bo widzisz miłość jest jak gadający kucyk. Najpierw myślisz sobie " Super, gadający kucyk " a on później robi cię w chuja. I rani cię na każdym kroku - łyknęłam drinka idąc wzdłuż plaży.
- Tak, tak, naturalnie cię rozumiem. 
- Wiem! Zatańczymy. - pociągnęłam go w stronę bawiących się ludzi. Mimo to, że byłam trochę wstawiona czułam się dobrze. Odstawiłam drinka, stanęłam przed Zayn'em i zaczęliśmy tańczyć. Wygibasy, różne pozy, różne rodzaje tańca i różni ludzie z którymi tańczyłam. Po dłuższej chwili zauważyłam, że Zayn gdzieś zniknął. Pomyślałam, że pewnie gdzieś tańczy i oddałam się piosence w objęciach nieznajomego mi faceta.



~.~



* Zayn *


- Viv?! - krzyknąłem. - Vivian! - ponownie wykrzyczałem jej imię  Zacząłem chodzić wzdłuż plaży i wokół imprezy, lecz nigdzie nie mogłem znaleźć Vivian. Zacząłem się martwić. Była już dobrze wstawiona i była łatwym celem. Wyobrażałem sobie najgorsze, lecz próbowałem o tym nie myśleć. Po chwili zobaczyłem Lily i Lauren szalejące przy szybkiej piosence i podszedłem do nich.
- Dziewczyny, gdzie jest Vivian? Nigdzie jej nie ma. 
- O! Zayn'ik. - pisnęła Lily i uwiesiła się na mojej szyi.
- Nie - odezwała się Lauren dalej machając rękami. - Myślałyśmy że jest z tobą. 
- Bo była, ale w czasie tańca gdzieś uciekła. - wykrzywiłem się.
- Pewnie się gdzieś dobrze bawi. Jest duża. I zna drogę do domu. Wyluzuj. - wymamrotała Lily.
- Może macie racje. Jeśli by się pojawiła, zadzwońcie. - i po tych słowach wróciłem do domu.


* Viv *


Obudziłam się z wielkim bólem głowy w czyimś łóżku. Spoglądając na osobę leżącą obok mnie doznałam szoku. Mozolnie wstałam i udałam się do łazienki, której szukanie zajęło mi trochę czasu. Wychodząc z niej zauważyłam, że łóżko na którym wcześniej spałam jest puste, a z kuchni dochodzą hałasy.
- Dzień dobry! - przywiał mnie z uśmiechem chłopak, a raczej mężczyzna. Jak na moje oko koło 20- 25 lat. 
- No nie wiem czy taki dobry. - odparłam siadając na krzesło. - Słuchaj, czy my... - przerwałam widząc kolejnego faceta wychodzącego z drugiego pokoju i cmokającego tego pierwszego. No tak, geje! Niech to szlag jaka ulga. - To znaczy, już nic. - uśmiechnęłam się.
- W porządku, to normalne że chciałaś o to zapytać. Nie zawsze budzisz się z mężczyzną którego ledwo znasz. - zaśmiał się obejmując drugiego chłopaka. Jakie to było słodkie. - Jestem Paul, a ten przystojniak to Lewis. - ukłonili się. - A tak w ogóle, to musisz zrobić coś ze swoją przyjaciółką, wczoraj podbijała do Lewisa! - mówiąc to, Lewis zaczął się śmiać. 
- Jak to moja przyjaciółka ? 
- No tak. Wczoraj razem z Paul'em zaleźliśmy cię śpiącą na plaży. Paul się uparł, że powinniśmy cię zabrać. Po drodze spotkaliśmy twoje koleżanki, Lily i Lauren jeśli się nie mylę  Które raczej same do domu by nie doszły. Więc znajcie nasze dobre serce! - zaśmiał się ukazując przy tym szereg białych zębów.
- Jejku, tak mi głupio. Dziękuję wam bardzo! - po tych słowach podeszłam do każdego i przytuliłam. - Gdyby nie wy.. To byłoby ze mną cienko. Strasznie dziękuję!
- Boże, chyba umarłam. - Lily weszła do kuchni łapiąc się za głowę. - Jeśli Paul był już u ciebie na skardze, to nie słuchaj go. Przecież wiesz, że mam słabość do gei. - po tych słowach podeszła do Lewisa i przytuliła się. Roześmiałam się głaszcząc Paul'a który udawał że płacze. 
- Dobra, ale gdzie jest Lauren? Co się stało z Zayn'em? Właśnie, Zayn!