Tydzień po imprezie na plaży.
* Zayn *
Siedziałem na murku obok fontanny czekając na Vivian. Nie widziałem jej tylko przez tydzień, a stęskniłem się za nią jak głupi. Chciałem jej tyle powiedzieć, spojrzeć w te jej piękne tęczówki i zatopić się w jej uścisku.
- Hejka marzycielu - usłyszałem znany mi głos i odwróciłem się. Ujrzałem tą samą, zawsze uśmiechniętą dziewczynę, która stała wyciągając rękę w moją stronę. Ignorując jej rękę przytuliłem ją mocno. Nie wiem co we mnie wstąpiło, po prostu potrzebowałem tego.
- Oho! Ktoś się stęsknił -zaśmiała się obejmując mnie i zaczęliśmy się kołysać. - No nie mów że ty nie - wysunąłem język odsuwając się od niej.
- Dobra, dobra. I nawet bardziej niż ty. - szepnęła śmiejąc się i na powrót mnie przytulając.
Przegadaliśmy dobre 2 godziny siedząc a to na murku, biegając po rynku czy leżąc na ławkach. Z tą dziewczyną świat był o wiele lepszy. I tak szczerze, to nie wiem co by było bez niej.
- Zayn... - zaczęła niepewnie kładąc swoje ręce na moich. - Muszę ci coś powiedzieć i jesteś pierwszą osobą której to mówię - pokiwałem głową zachęcając ją do mówienia. - Więc.. Poznałam kogoś.
- Tak, ja ciebie też lu...Zaraz, co? - zająknąłem się.
- No tak. Na imprezie, po tym jak cię zgubiłam zaczęłam z kimś tańczyć, i ten ktoś wsunął mi swój numer to torebki. Więc do niego napisałam, co miałam do stracenia. Myślałam, że okaże się jakimś palantem, ale to naprawdę w porządku facet. - widząc ją uśmiechniętą na myśl o tym facecie, zachciało mi się rzygać. Zdecydowanie nie to chciałem usłyszeć. W tym momencie moje serce eksplodowało na tysiąc pierdolonych kawałków.
- Cieszę się, cieszę, że jesteś szczęśliwa. -zmusiłem się na sztuczny uśmiech. Z jednej strony to była prawda, cieszyłem się widząc ją taką szczęśliwą. Ale nie z jakimś palantem. Ona miała być szczęśliwa ze mną. Ale pretensje mogłem mieć tylko do siebie. Za długo zwlekałem, gdybym powiedział jej co czuje, może wszystko potoczyło by się inaczej. - To dobrze. Koniecznie musisz go poznać.
- Tak. Może kiedyś. - znowu kolejny uśmiech. - Viv, musze lecieć. Obiecałem mamie że będę dzisiaj wcześniej.
- Okej, w porządku. Pa. - pomachała mi.
No i stało się, a miało być tak pięknie. Nic na to nie poradzę jest z nim szczęśliwa. To widać i nic mi do tego. Tylko nie wiem czy będę w stanie spokojnie patrzeć na ich szczęście. Nienawidzę tego gościa, ale tak cholernie mu zazdroszczę. On ma wszystko to, co ja chciałem mieć. Ma przy sobie cały mój świat. Tak, Vivian stała się dla mnie wszystkim Zakochałem się, bez wątpienia. Dopiero kiedy mi ją zabrano, dotarło to do mnie.
- Zayn, co jest? Przestań się na niego tak gapić. - Lauren szturchnęła mnie i popatrzyła smutnym wzrokiem. Widok Vivian, z tym " Ryan'em " przyprawiał mnie o wszelkie możliwe bóle. Co ja tu robię No tak, jakbym nie znał Vivian. Tak jej zależało na tym spotkaniu i tak naciskała, że w końcu musiałem się zgodzić. Ale ten widok był nie do zniesienia.
- Głowa mnie rozbolała. Idę się przewietrzyć. - rzuciłem krótko, po czym poszedłem na dwór i usiadłem na schodkach. Z kieszeni spodni wyciągnąłem paczkę papierosów i wyciągnąłem jednego. - To ty palisz? - usłyszałem za sobą głos Lauren, która dosiadła się do mnie.
- Nie, ogień podtrzymuje.
- To daj, pomogę ci. - wzięła ode mnie papierosa zaciągając się nim. - Widzę, że nie tylko mi nowy kolega Viv nie przypadł do gustu.
- Kolega? - prychnąłem. - Jakby mógł to wziął by ją tam przy wszystkich. Nie jestem ślepy, widzę jak na nią patrzy.
- Ja też nie jestem ślepa i widzę jak ty na nią patrzysz.
- To już bez znaczenia. - wypuściłem dym ze świstem. - Ona jest z nim i muszę się z tym pogodzić. Moja szansa poszła się dymać. Nie ma odwrotu. Ale już dłużej nie zniosę jak się migdalą. Spadam. - ucałowałem jej czoło i odszedłem.
- Posłuchaj mnie! Co ty wyrabiasz? " Ryan kotku "? Co reszty cie pojebało!? - Boże, ale o co ci chodzi ?
- Dobra, nie udawaj słodkiej idiotki! Ryan? Serio? Co ty w nim widzisz? A Zayn? Co z Zayn'em ? Już się dla ciebie nie liczy? Nie obchodzi cię jak on się czuje? Widziałaś jak on na ciebie patrzy? Vivian, ty cholerna debilko! Ogarnij się, bo możesz go stracić. Tego chcesz? - słowa wypowiadanie przez Lauren docierały do mnie kolejno w zwolnionym tępię trafiając prosto w moje serce. Rozpłakałam się z bezsilności kryjąc twarz w rękach. Nie chcę go stracić. Nigdy bym na to nie pozwoliła. Ale robiłam wszystko, by o nim zapomnieć, by Zayn stał mi się obojętny. Nie mogłam znieść myśli, że jesteśmy tylko przyjaciółmi, nie chciałam tego. Chciałam czegoś więcej. Bałam się, cholernie się bałam skrzywdzenia. I stąd Ryan. Był miłym chłopakiem, lecz to nie był Zayn. Mój Zayn.
- No juz cicho - Lauren przytuliła mnie głaszcząc po głowie. - Nie wiem co masz w tej durnej głowie, ale radze ci to szybko wybić, zanim ja zrobię to za ciebie. - dalej łkałam w ramionach brunetki pociągając nosem. Co jak co, talent to spieprzenia sobie życia mam niezły. Talent, jak nic. Jedynie przyjaciółki mi sie udały. A tak w ogóle to jedna. Bo druga latała jak głupia uganiając się za gejami. No i gdzie tu sens ? Lauren była twarda, zjechała mnie równo, ale było mi to potrzebne. Teraz już wiem co mam robić. Lepiej późno nić wcale. Powiem mu wszystko, i niech sie dzieje co chce!
* Zayn *
Jeszcze przed tygodniem nigdy bym nie pomyślał, że sprawy przybiorą takie tępo. Teraz siedzę tu, w naszym miejscu i bazgrolę te bzdury tylko dlatego, że boje spojrzeć jej prosto w twarz.
" Brzdącu, brzydalu, moja Vivian.
Kiedy to przeczytasz, mnie już pewnie tu nie będzie. Zapewne będę robił z siebie totalnego debila, ale czego nie robi się dla marzeń? Ale co mi tam, nic nie stracę. Wyjeżdżam. I przepraszam, że bez pożegnania, ale nie potrafiłbym. Liczę na to, że mnie zrozumiesz i mi wybaczysz, ale to nie na moje siły. Jeśli jesteś z nim szczęśliwa, w porządku, ale pozwól że nie będę tego oglądał. Przepraszam za moje łzy, które kapią mi jak szalone i które są oznaką mojej cholernej słabości. Po prostu będę bardzo tęsknił. Ale tak będzie najlepiej i dla mnie i dla ciebie. I proszę cię, żebyś mi obiecała, że ty też zrobisz wszystko, by spełnić swoje marzenia, tak jak ja robię to teraz. Pokazałaś mi, że tak można i za to ci dziękuje. W paczce masz moją bluzę, daje ci ją, byś o mnie zawsze pamiętała, tak jak ja zawsze będę pamiętał o tobie. Zayn. "
Łzy ciekły mi po policzkach. Nie myślałem, że to będzie takie trudne, nie myślałem że jestem taki słaby. Zapakowałem list do koperty, dołączając go do paczki. Wziąłem torby i zapakowałem je do samochodu. Paczkę wraz z listem Vivian dostanie w swoim czasie, czyli w chwili kiedy będę już na miejscu. Lily ma się wszystkim zająć. Wsiadając do samochodu obejrzałem się jeszcze raz na fontannę wspominając pierwsze spotkanie z Vivian i odjechałem z piskiem opon.